środa, 12 sierpnia 2015

Piątkowy wieczór

Moje koleżanki i ja zbliżamy się już do 30, każda ma stałą pracę i w miarę ustabilizowane życie. Ostatnio zauważyłam, że coraz rzadziej się spotykamy, zdarza nam się wpadać do siebie na szybką kawę jak akurat jesteśmy w pobliżu, ale wspólnego wyjścia na miasto nie mogę już sobie nawet przypomnieć.

Zaproponowałam więc wspólny wypad na miasto, nie od razu się zgodziły. Marudziły, jedna, że nie ma z kim dziecka zostawić, a druga, że już jesteśmy na to za stare, że nie będziemy się dobrze bawić.

Jednak udało mi się je namówić. Ustaliłyśmy, że spotkamy się u jednej, napijemy się winka, ubierzemy umalujemy, poplotkujemy i ruszymy na miasto. Nie będziemy się nastawiać na żadną super imprezę jak za starych czasów, tylko na wspólny wypad.

W dniu naszego wyjścia, ubrałam się w białe spodnie i czarny t-shirt, wyprostowałam włosy, spakowałam parę rzeczy do dużej torby i ruszyłam do koleżanki.
Powiedziały, że jestem za skromnie ubrana, ale same też nie wiedziały co założą. Otwarłyśmy wino i zaczęłyśmy dokładnie przeglądać szafę koleżanki u której byłyśmy i to co każda z nas przyniosła. Każda z nas zmierzyła przynajmniej 20 różnych kombinacji, uśmiałyśmy się przy tym jak za starych czasów, jednak ciągle byłyśmy niezadowolone ze swojego wyglądu. Każda z nas oczywiście uważała, że wygląda za grubo, albo za staro. 
W między czasie otwarłyśmy kolejną butelkę wina, po jej opróżnieniu zdecydowałyśmy, że lepiej wyglądać nie będziemy i wyszłyśmy z domu.

Jak dotarłyśmy do centrum miasta w piątkowy wieczór, wszyscy się na nas gapili. większość dziewczyn byłą w trampkach i spodniach - w ogóle nie pasowałyśmy do otoczenia.
Postanowiłyśmy jak najszybciej wejść do jakiegoś klubu i kontynuować plotkowanie przy piwku. 
Nie wiem jak to się stało, ale plotkowanie szybko przerodziło się w szaloną zabawę na parkiecie do 4 nad ranem.
Pamiętam jak tańczyłyśmy z jakimiś młodymi chłopakami, jak jakieś młode dziewczyny komentowały nasze wygłupy - a nam uśmiech nie schodził z twarzy. 

Sobotni poranek był ciężki. Nie wiedziałam kiedy będę mogła wsiąść za kierownicę. Na szczęście mąż mojej koleżanki miał alkomat i mogłam dokładnie sprawdzić kiedy mogę wrócić do domu po niezapomnianej - a właściwie zapomnianej nocy. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz